sobota, 1 sierpnia 2009

Rozdział 4

Rozdział 4
Moc Negasa
Priletta od razu zasnęła.
Bertus wpatrywał się w nią swoimi brązowymi oczami.
-Mam nadzieję, że będziesz taka jak Libetta. - powiedział cicho - Dobranoc.
Po tych słowach odwrócił się na bok i zasnął.
Nory faunów nie są zbyt duże. Może mieszkać tam jedynie dwóch faunów.
Ich nory mają jedną małą dziurkę, którą zasłania się na noc 'firaną' z liści. Za drzwi robi skała dosyć lekka, aby fauny mogły ją przesunąć. Dla bezpieczeństwa nory są głęboko w ziemi. Trzeba nawet schodzić po górcę, aby się tam dostać.
Rano Bertusa obudziły promyki słońca przedostające się przez dziurki 'firany'.
Priletta spała nadal.
Bertus zaczął myśleć.
''Minie trochę czasu zanim Priletta dorośnie... zanim wszystko zrozumie.''
Spuścił głowę.
A potem jakby dostał olśnienia.
-Wiem! - krzyknął o mało nie budząc małej. Nic by się nie stało, gdyby się obudziła, ponieważ Bertus wziąła ją na ręcę, przesunął skałe, wyszedł, ponownie ją zasunął i wyszedł z okolic Pola Faunów.
-No maleńka! - powiedział - Teraz idziemy do Negasa!
Negas to najlepszy czarodziej w Vinawie.
Ma bardzo potężną moc. Potrafi zrobić prawie wszystko!
Bertus zapukał do Pałacu Negasa.
Drzwi otworzyły się same. Bertus się zaśmiał.
''Jedna ze sztuczek Negasa! Brawo!''
Bertus wszedł do środka, ale było tam pusto.
-Bu! - krzyknął faunowi do ucha starzec o długiej, siwej brodzie.
-Aa! - przestraszył się Bertus.
-Przeprasza Bertusie! - powiedział Negas (bo to był ten starzec) - Nie chciałem cię przestraszyć. Co cię tutaj sprowadza?
Bertus patrzący się na brązowe wnętrze błękitnego pałacu powiedział:
-Negasie... Libetta zesłała nam swoje dziecko Prilettę. Chcę, abyś sprawił, zeby była juz ona duza, zeby juz rozumiała.
-Cóz mogę tak zrobić. Będzie wszystko rozumiała. Ale historię jej matki będziesz ty jej musiał powiedzieć. - odparł Negas.
-Mam jej mówić o Vianwię? O jej matcę? O istotach? Wszystko? - zaniepokoił się Bertus.
-Owszem - powiedział Negas - Ale powiesz jej to, gdy będzie gotowa.
Bertus przełknął ślinę i powiedział:
-Zgadzam się.
-Na pewno? - zapytał się Negas - To ty będziesz za nią najbardziej odpowiedzialny.
Bertus spojrzał na uśmiechnięte maleźnstwo i odpowiedział:
-Tak. Zgadzam się.
-A więc daj mi ją teraz. - powiedział Negas chwycąc ją w dłonie.
Starzec poszedł do innego pomieszczenia. Zgodził się, aby Bertus poszedł z nim.
-I co teraz? - zapytał się Bertus.
-Bądź cierpliwy. - odpowiedział Negas po czym posypał Prillę jakimś białym proszkiem.
Było pełno dymu w pokoju.
A z tego dumy wyszła jedenastoletnia Prilla. Średniego wzrostu, brunetka o niebieskim oczach. Na głowie miała czerwoną opaskę.
-Dzień dobry. Gdzie jestem? Kim jesteście? - zapytała się lekko przetraszona.
-Jesteśmy twoimi ee... - jąkał się Bertus.
-Jesteśmy twoimi opiekunami. - powiedział Negas - A dokładniej to Bertus jest twoim opiekunem.
-Yyy... dobrze. - powiedziała Prilla i podeszła do Bertusa.
-Posłuchaj - powiedział do niej Bertus - Jesteś Priletta i pójdziesz ze mną do mojej nory. Będziemy się świetnie bawić.
-Dobrze - powiedziała Prilla - Do zobaczenia panie ee...
-Negasie - podpowiedział jej Bertus.
-Tak właśnie. Do zobaczenia panie Negasie.
-Pssst - pisnął Negas do Bertusa - Ona będzie żyła teraz jedenaście lat dłuzej wiesz?
-Tak, tak wiem. Do zobaczenia i dziękuję!
-Do zobaczenia! I powodzenia w wychowaniu Prilly!

czwartek, 30 lipca 2009

Rozdział 3

Rozdział 3
Apelowy Ogród
Priletta, Bertus, Trefik, Judik i Imagus byli już przed bramą Apelowego Ogrodu.
Podszedł do nich jeden z olbrzymów. Przyjrzał się Imagusowi.
-Taki spokojny pająk? Hm... no nie wiem... to jest podejrzane. - powiedział olbrzym po czym podłubał w nosie.
Wszyscy spojrzeli się na niego, a z ich wyrazu twarzy można było spodziewać się, że chodzi im o; ''Ble''.
Bertus stanowczo powiedział:
-Olbrzymie, Imagus czyli ten oto pająk jest z Doliny Dobrych Pająków, a nie z Doliny Wielkich Pająków.
-Cóż... i tak jest wielki! - powiedział olbrzym zdenerwowany, ponieważ Imagus był prawie większy niż on - Czasem się zastanawiam czemu Dolina Wielkich Pająków się tak nazywa. Powinna nazywać się Dolina Złych Pająków. Pająki tam są wielkie, ale też złe.
Zapadała cisza. Po chwili olbrzym dodał:
-Dobrze czego tutaj szukacie? Mam nadzieję, że macie do przekazania mieszkańcom Vinawy coś ważnego. Bo inaczej nie będziecie mieli tutaj wstępu!
-Mam bardzo ważną wiadomość! - powiedział Trefik - Libetta przysłała nam swoje dziecko! Prilette!
-Naparwde? - zdziwił się olbrzym - Wspaniale! Wchodźcie do Apelowego Ogrodu. My już się postaramy, aby wszyscy się tutaj zjawili.
Po tych słowach weszli do Apelowego Ogrodu.
Apelowy Ogród jest jeszcze bardziej zadbany niż Pole Faunów.
Jest tam piękna skoszona, zielona trawa,
różnorodne kwiaty; białe, czerwony, różowe, fioletowe, żółte, niebieskie ach..! Dużo by wymieniać!
Po prostu raj na ziemi!
Ale nasi przyjaciele nie przyszli tutaj, aby podziwiać Ogród, ale dać wspaniałą nowinę mieszkańcom Vinawy.
Olbrzymy zatrąbiły w wielką trąbę.
To był znak, żeby wszyscy przyszli do Apelowego Ogrodu.
Po pięciu minutach schodziły się różne istoty ; centaury, fauny, olbrzymy, krasnoludki i inne magiczne stworzenia.
Przyszły, a raczej przypłynęły nawet syreny, które były w specjalnej rzeczce w Apelowym Ogrodzie.
Połowa stworzeń nie przyszła, ponieważ niektóre istoty muszą zyc w swoim otoczeniu. Są bardzo tajemnicze...
To uroczystości zostało dziesięć minut.
Wszyscy byli bardzo ciekawi dlaczego olbrzymy ich tutaj ściągnęli. Tym bardziej, ze w Vinawie ostatnio nic się nie działo.
Bertus wszedł na coś co wyglądało jak scena, zastukał młotkiem takim jak mają sędziowie i przemówił:
-Drogie magiczne stworzenia! Pragnę powiedzieć wam coś bardzo wspaniałego! Zapewne pamiętacie Libettę, która była tutaj przez wiele lat, a potem niestety musieliśmy się z nią zegnać? Ale pamiętacie również, ze złozyla nam obietnicę? Ze przyśle nam swoje dziecko?
Twarze istot były bardzo zdziwione. Po kilku sekundowej ciszy odezwał się centaur:
-Oczywiście pamiętamy! Ale nie owijajcie w bawełnę!
Bertus kontynuował:
-Otóż kochani! Libetta dotrzymała obietnicy! Oto jej dziecko - i wskazał na niemowlę - Oficjalnie mówię, ze ma na imię Priletta i ma w sobie krew Libetty!
Wszystkie stworzenia zaczęły wchodzić na scenę i podziwiać maleństwo.
-Ale śliczna! - mówiły istoty.
Po dwudziesto minutowych podziwach i rozmowach olbrzymy powiedziały:
-Przykro nam, ale musicie już wyjść.
Wszyscy wyszli na rozkaz olbrzymów. Rozeszli się do swoich lasów, rzek, nor i innych otoczeń.
Bertus powiedział do olbzyma:
-Czy moglibyśmy gdzieś dostać łódkę? Nie chcemy drugi raz ryzykować... Nie chcemy przechodzić przez tą okrutną dolinę.
-Oczywiście. Mamy ich kilka. - odpowiedział olbrzym po czym wskazał na łódki.
Gdy byli przy Błękitnej Rzece Bertus z Prilettą i Imagusem wskoczyli do łódki. Osom nie chciało się już machać skrzydełkami więc postnowili usiąść sobie w łódcę.
Jedyny Bertus umiał wiosłować. Pająk nie jest do tego zbyt przyzwyczajony, a osy nie mają tyle sił. Priletta zaś jest za mała.
Na widok wiosłującego Bertusa klaskała i się śmiała.
Po chiwili byli juz przy miejscu gdzie zobaczyli Prilettę.
Ściemniało się. Bertus powiedział:
-Zabiorę Prilettę do mojej nory. Prześpi się u mnie.
-Dobrze. My polecimy do swojego ulu - powiedział Judik. - Do zobaczenia!
-Do zobaczenia! - pożegnał się Bertus.
-Do zobaczenia! - pozegnal się Imagus.
Gdy Bertus i Priletta byli juz w norze Bertus polozyl małą na miękkim futrze z dzika.

sobota, 18 lipca 2009

Rozdział 2

Rozdział 2

Dolina Wielkich Pająków

Judik doleciał do Pola Faunów.
Pole Faunów to jedno z najpiękniejszych miejsc w Vinawie. Jest ono bardzo zadbane przez fauny. Zawsze ciężko tam pracują, sieją warzywa i owoce, dbają o rośliny. Fauny zwane są przez innych mieszkańców Vinawy też rolnikami.
Stworzenia Vinawy żyją właśnie dzięki fauną.
Judik czekał, aż któreś ze sworzeń zwróci na niego uwagę. Co jest całkiem trudne, ponieważ osa jest małą istotą.
Jednak jeden z faunów o imieniu Bertus odezwał się do Judika:
-Witaj mała oso! Jeżeli masz zamiar nas uządlić to nie będzie to takie łatwe! - po tych słowach machnął ręką w stronę Judika.
Fauny mają ręce, a za nogi robią im kopytka. Z głowy wyrastają im potężne rogi.
Judik jednak zrobił unik przed dłonią Bertusa.
-Oh zlituj się Bertusie! To ja Judik! Nie śmiał bym was ządlić, choć mam na to wielką ochotę! - mówił przestraszony - Przychodzę tutaj ze świetną nowiną! Libetta zesłała do naszej krainy swoje dziecię!
Bertus upuścił marchewkę, którą trzymał w ręce, wzniósł je wysoko ku niebu i powiedział:
-Oh dziękujemy Ci Libetto! Jesteś wielka!
Prawie wszystkie fauny to usłyszały i zaczęły się szepty typu:
''Co? Libetta? Gdzie?'' ''Libetta jest w naszej krainie? Oh wspaniale!''
Judik chciał to sprostować:
-Nie kochani! Libetty tutaj nie ma! Lecz jest jej córka Priletta! I chcę, żeby Bertus poszedł ze mną do tego pięknego niemowlęcia!
-Oczywiście! - powiedział z radością Bertus - Chcę zobaczyć ją pierwszy z faunów!
Gdy dotarli do Priletty Bertus nie mógł opanować się od radości. Skakał, fikał koziołki. Aż zaczął irytować Trefika i Judika:
-Przestań Bertusie! - powiedział Trefik - Zanieś ją do Apelowego Ogrodu.
Niemowlęcie wtulone było w Bertusa, gdy ten niósł je do Apelowego Ogrodu. Za nimi frunęli Trefik i Judik.
Po drodze kilka magicznych stworzeń takie jak: krasnoludki, małe olbrzymy, centaury, syreny, które pływały w pobliskiej rzece o nazwie Błękitna Rzeka (oczywiście wpatrywały się w maleństwo z wody) pogwizdywały i mówiły:
-Fiu, fiu! Bertus dorobił się dzieciaka! Gratulację!
Faun był trochę poddenerwowany, ale nie chciał tracić śliny na drwiące z niego istoty.
W końcu nadszedł czas na najgorszą drogę... Trefik, Judik i Bertus zupełnie o tym zapomnieli...
Była to Dolina Wielkich Pająków.
To miejsce jest najbardziej przerażające w Vinawie. Żyją tam pająki wielkości dziesięcio piętrowego budynku. Ich królowa jest jeszcze większa. Królowa Asira. Jest to wredny, podły pająk... Matka wszystkich złych pająków. Cztery oczy, osiem wstrętnych, owłosionych nóg i te straszne kły... Lepiej nie myśleć co by się stało gdyby oni tam weszli.
Wszyscy troje stali jak wryci przed Doliną Wielkich Pająków.
Do Apelowego Ogrodu są dwa przejścia.
Błękitna Rzeka, którą można przepłynąć łódką, ale nasi przyjaciele z radości o tym zapomnieli. I przez tę Dolinę.
Bertus przełknął ślinę i powiedział:
-I co teraz? Wy macie skrzydła, a ja nie.
-Oh nie bądź śmieszny! Przecież te pająki od razu nas złapią... - powiedział Judik.
-Właśnie, że nie! To ja mam trudniej! - sprzeciwił się Bertus.
Trefik nie wytrzymał i wybuchnął:
-Przestańcie! Kłótnią niczego tutaj nie zdziałamy! Wszyscy jedziemy na jednym wózku! Musimy jakoś poradzić sobie z pająkami.
Bertus i Judik spojrzeli na niego znacząco i unieśli brwi.
-O tak napewno damy sobie radę! - zaczął przedrzeźniać Trefika Judik - Omieniemy pająki oo tak! Pójdziemy sobie koło tych - i tutaj się wzdrygnął - brrr... wstrętnych pająków!
-Słuchajcie musimy obmyślić jakiś plan! - powiedział Trefik - Moglibyśmy przefrunąć pomiędzy skałami.
-To wcale nie jest zły plan - powiedział Bertus, a po chwili krzyknął: Tylko szkoda, ze ja nie mam skrzydeł!
-Cóż Bertusie... hm. Ty mógłbyś ee, jakoś na pewno damy sobie radę! - pocieszał Trefik.
-Dobra jak nie spróbujemy to nie osiągniemy. - powiedział Bertus i wskazał na największą skałę - Tam moglibyśmy pójść się schować, myślę, że będziemy bezpieczni, następnie przeturlamy się do drugiej skały.
-Więc do dzieła! - krzyknęli wszyscy równocześnie.
We trójkę dotarli do największej skały.
Nagle trzy pająki mające jakieś trzy metry szły w stronę skały, za którą chowali się Trefik, Judik i Bertus z Prilettą. Nikt nie wiedział co ma robić...
Wielkie pająki były co raz bliżej. Priletta zsunęła się z rąk Bertusa na wielką kopę liści, która leżała obok nich. Priletta schowała się w liściach.
-Jesteś geniuszem mała! - powiedział Bertus i wskoczył w liście.
Judik i Trefik nie mieli takiej potrzeby. Wystarczyło, że schowają się w jednym liściu.
Pająki-strażnicy zaglądnęli za skałę, ale na szczęście za późno. Gdy sobie poszły Bertus, Priletta, Trefik i Judik wyszli z liści i rozległ się wielki szelest. Pająki to usłyszały i po raz drugi podeszły do skały.
W Dolinie Wielkich Pająków, kazdy pająk nienawidził Libetty, ani innych stworzeń. Trefik o tym zapomniał i powiedział:
-Zlitujcie się! To jest dziecko Libetty!
Judik i Bertus sporzeli na niego ze złością.
-Oh... Libetty? Tej, której tak baaardzo nienawidzimy? - powiedział z pierwszy pająk.
-Asira będzie miała żarełko! - powiedział drugi.
-A może ich wypuśćmy? - odparł trzeci pająk.
Pająki-strażnicy tak samo jak ''żarełko'' dla Asiry patrzeli na niego zdziwieni.
-Jak to chcesz ich puścić wolno?! Asira nie jadła od siedmiu godzin! - wykrzyknął pierwszy pająk.
Trzeci pająk, który okazał się bardzo miły krzyknął:
-Uciekajcie, uciekajcie!
Bertus tak samo jak i dwie osy posłuchały rozkazu dobrego pająka i zaczęli uciekać osłaniając Prilette. Pająki zaczęły ich gonić, dobry pająk uciekał razem z nimi, widocznie chciał się wydostać z tej okropnej Doliny.
Wszyscy zahamowali, ponieważ przed nimi stanęła sama... Asira. Wszystkie złe pająki zrobiły dla niej pokłon i powiedziały:
-Asiro nasza królowo! Jesteśmy do twojej dyspozycji.
Asira spojrzała na swoje przyszłe ''żarełko'' i powiedziała:
-Oh! Co za przepyszne kąski. A ty Imgusie zostaniesz pożarty przez moich sługów, w końcu należy im się - i tutaj spojrzała na dobrego pająka.
Imagus chciał zwrócić uwagę Asiry, żeby Bertus i inni mogli uciekać:
-Ty głupi, brzydko owłosiony pająku!
Asira przybliżyła się do Imagusa, ale nic nie powiedziała, inne pająki miały wzrok skierowany na swoją królową i zdrajcę pająków.
Gdy Imagus zauważył, że ''żarełko'' Asiry jest już daleko powiedział:
-Mam nadzieje, że słyszałaś to co powiedziałem, bo nie będę już powtarzał powiem już tylko jedno... Do widzenia obrzydliwe pająki. - po tych słowach zaczął uciekać z Doliny tak samo jak ''żarełko''.
Imagus niezbyt dobrze biegał. Bertus widząc, że Imagus sobie nie radzi wziął z ziemi baardzo ostry patyk i rzucił nim w Asirę tak mocno, że nie dała rady gonić ich dalej.
Pająki zamiast gonić ich podeszły do Asiry i zaczęły się na nią patrzeć. Asira ze złością na nich popatrzyła i zamknęła oczy.
Gdy byli już poza Doliną Wielkich Pająków Judik zapytał się Imagusa
-Dlaczego nas uratowałeś?
-Ja nie jestem jednym ze złych pająków. Jestem z tej innej doliny z Doliny Dobrych Pająków. - tłumaczył Imagus - Inne złe pająki porwały mnie i kazały robić co każe Asira... nie miałem wyjścia. Ale kiedy usłyszałem, że to dziecię jest Libetty od razu chciałem się stamtąd wydostać...
-Dziękujemy ci z całego serca. - powiedział Bertus - No dobrze, a teraz chodźmy w ońcu do Apelowego Ogrodu!
Wszyscy byli za i wyruszyli.

piątek, 17 lipca 2009

Rozdział 1

Rozdział 1

Priletta
Pewnej ciepłej nocy, gdy świeciły gwiazdy, a księżyc raził jak wakacyjne słońce pewna kobieta w brązowym, dziurawym i bardzo zniszczonym płaszczu z kapturem szła drogą z małym niemowlęciem na rękach płacząc, a jednocześnie radując się z niewiadomo jakiego powodu.
Niemowlęcie owinięte było w futro niedźwiedzia, niedawno chyba upolowanego. Mimo zapachu, dziecku było bardzo ciepło i przyjemnie.
Kobieta doszła w ślepą uliczkę i chyba właśnie tego chciała sądząc po wyrazie jej twarzy, a była ona uśmiechnięta. Spojrzała na dziecko i powiedziała:
-Kochanie tutaj zaczyna się twoje życie... Niestety beze mnie, ale będziesz miała wspaniałych opiekunów.. Mam nadzieję, że przyjmą cię z otwartymi ramionami.
Po tych słowach położyła dziecko na ziemi, okryła je bardzo mocno i dotknęła rękami cegieł budynku. Cegły zaczęły przemieszczać się w inne miejsca, aż po prostu zniknęły!
Rozległ się strasznie głośny dźwięk dochodzący z dziury. Dziura świeciła tak mocno, aż kobieta osłoniła dziecię. Przez chwilę myślała, że stoi przed samym słońcem, ale wiedziała, że to właśnie jest przejście do innego świata.. Przejście do Vinawy...
Mając łzy w oczach wrzuciła dziecko do światła i zwróciła się niewiadomo do kogo:
-Vinawo! Oddaję Ci moję dziecię! Opiekuj się nią dobrze.
Nagle światło zniknęło, a kobieta upadła na kolana i zaczęła płakać jeszcze bardziej niż przedtem, potem wstała, i powiedziała do siebie stanowczo:
-Rozumiem.. tak miało być, i tak zawsze będzie.. ona mnie zrozumie, moje małe kochanie mnie zrozumie, moja Erta mnie zrozumie.
Te słowa powtarzała sobie bardzo długi czas i parę sekund później płakała. Wszyscy uważali, że jest wariatką. Mieszkała na ulicy. Żebrała, czasem nawet kradła ze sklepów, aby przeżyć...
Erta była jej jedynym skarbem, miłością...
Nie miała nikogo innego, nie znała swojej matki, ani ojca, ani ciotek, ani wujów, nie znała nikogo bliskiego prócz Erty, którą urodziła w Vinawie...
Niewiadomo jednak kim jest ojciec małej Erty.
Jej matka, gdy była małym niemowlęciem tak samo jak Erta również była oddana Vinawie... taki jest już los.. los Kassanów.. ale o tym napiszę w innym rozdziale...
* * * * *
Mała Erta wrzucona w świecącą się dziurę leżała na pięknej zielonej trawie, a wokół niej były jabłonie, grusze i inne owocowe drzewa.. Ercie bardzo się to podobało, uśmiechnęła się na ich widok. W jej uśmiechu było widać radość, którą spowodowały sady, łąki, śpiewające ptaki, owady i inne. Było widać też smutek. Erta czuła, że straciła jej najbliższą osobę, straciła matkę...
Chwilę popłakała, a potem zasnęła przy pięknej muzyce ptaków.
Jej sen trwał trzy godziny, lecz potem usłyszała ciche głosy.
-Hm... Trefik myślę sobie tak... Może byśmy ją orządlili? - powiedział pierwszy głos.
-No cóż... Judik nie myślę, że był by to dobry pomysł, to tylko dziecko, zaraz zacznie płakać i uszy nam odpadną. - odpowiedział Trefik (bo tak miał na imię drugi głos) - Wiesz jakie są małe olbrzymy.
-Ale ja mam taką chęć na urządlenie kogo kolwiek! - powiedział Judik (pierwszy głos). Po chwili milczenia odezwał się znów: Trefik? Powiedziałeś ''małe olbrzymy'', obawiam się, że to nie jest olbrzym!
-Oh nie wygłupiaj się Judiku! Takie wielkie, żywe stworzenie! Co mogłoby być innego?
-Co mogłoby być innego? Oh... Ja ci powiem co mogłoby być innego! To człowiek! - odpowiedział z radością Judik - Pamiętasz Libettę? Tą, która odeszła z naszego świata i obiecała, że ześle nam swoje dziecko!
Trefik prawie upadł na ziemię, ponieważ przestał machać skrzydełkami (ponieważ jak się domyślacie Judik i Trefik to osy). Przez chwilę nic nie mówił. Bo po prostu nie mógł ,nie mógł wydobyć z siebie ani jednego słowa. Aż Judik się zaniepokoił i szturchnął Trefika:
-Trefik?! Żyjesz? Halo!
-Jestem tu, jestem... Ale jak to możliwe? Już prawie o tym zapomniałem. - powiedział Trefik spuszczając głowę i ściszając głos.
-Jak mogłeś Trefiku! Zapomniałeś o Libettcię? I jej obietnicy? Trefiku! Oszalałeś! - oburzył się Judik. Widocznie Libetta była jakąś ważną osobą w Vinawie.
Niemowlę wpatrywało się w dwie osy i zaczęło śmiać się, klaskać i mówić:
-Gu gu.
Trefik patrząc na słodką Ertę powiedział:
-Oh! Jak ja mogłem zapomnieć o Libettcię i jej obietnicy! Tak mi wstyd! Aż chcę się zamknąć gdzieś i nigdy nie otwierać! Czy ona mi to kiedyś wybaczy!
-Spokojnie, spokojnie Trefiku! To nie koniec świata. Libetta napewno ci wybaczy - pocieszał Judik i obejrzał się dookoła - A tak właściwie? Gdzie Libetta?
-No wiesz Judiku... Libetta nie mówiła, że ona we własnej osobie tutaj przybędzie. - powiedział Trefik, a potem zerknął na Erte i dodał: Mówiła, że ześle nam ją.
Judik trochę posmutniał.
-Tak bardzo tęsknię za Libettą! Była wspaniała! Tak samo jak jej matka, jak jej babka, prababka... - żalił się Judik.
-Właśnie Judiku! Czyli te małe śliczne dziecię też będzie wspaniałe! Przecież jest z rodziny Kassan. - powiedział Trefik uśmiechając się od ucha do ucha.
Judik od razu zrobił się wesoły. Obie osy były bardzo uradowane i wpatrywały się w piękną dziecinę, a potem zaczęły martwić się jak zanieść ją do Apelowego Ogrodu, w którym zbierają się wszystkie magiczne stworzenia, gdy ktoś ma coś bardzo ważnego do powiedzenia. Jednak dla swoich głupot nie można tam przebywać. Apelowy Ogród jest strzeżony przez dwóch olbrzymów.
Są bardzo potężni i żadna ze stworzeń nigdy nie wchodzi do Apelowego Ogrodu bez pozwolenia.
Po namowach postanowili pójść po kogoś kto ma tyle siły, aby wziąć niemowlę na ręce.
-Trefiku? Ale jak mamy jej mówić? Może wymyślimy jej imię? Naprzykład Priletta. Podobne do imienia jej matki Libetty. - odezwał się Judik.
-Judiku, ale jeśli ona ma imię? Nie możemy jej tak po prostu zmienić imienia! - powiedział Trefik patrząc się na dziecko.
-Ale Trefiku! Mamy jej wołać Dziecię-Którego-Imienia-Nie-Znamy-Ale-Je-Napewno-Ma ? - powiedział Judik drwiąc z Trefika.
Trefik po chwili ciszy w końcu się odezwał:
-Maz rację! Od tej chwili tę niemowlę nazywa się Priletta! A moze gdy będziemy chcieli wołać na nią krócej zawołamy Prilla? Takie zmiękczenie.
-Dobrze. Więc może pofrunę do, któregoś olbrzyma, aby wziął ją do Apelowego Ogrodu? - zaproponował Judik.
-Niee.. wiesz jakie są olbrzymy, mogą ją upuścić i w ogóle. Może pofruń do jakiegoś fauna.
Judik z wielkim podekscytowaniem pofrunął do Pola Faunów.